Alternatywny manifest: IdiotHead – Free Market Music

Choć sama nazwa IdiotHead jeszcze stosunkowo niewielu osobom coś mówi, to jest wielce prawdopodobne, że polscy fani muzyki alternatywnej skojarzą, kim są członkowie zespołu. A przynajmniej znają lidera, Szymona Danisa, znanego jako d' – współtwórcy Bipolar Bears i, przede wszystkim, CO.IN. IdiotHead jest, zgodnie z tym, co prezentuje formacja w materiałach prasowych, jego nowym wcieleniem. Oprócz d' do składu projektu należy Patryk Mroziński i członkowie CO.IN. – Sylwia Kamińska i Rafał Zaremba. Większość materiału na pierwszą EPkę napisali d' i Zaremba. Razem z dwoma remiksami tytułowego utworu to raptem 36 minut muzyki, jednak jest to wbrew pozorom dość urozmaicony krążek. Miks alternatywnego, gitarowego grania z nowoczesną elektroniką może wydawać się mało odkrywczy, ale to, co prezentuje d' i spółka to zaskakująco oryginalna propozycja. Można z niej wyłowić pewne niemal oczywiste wpływy, ale całość naznaczona jest autorskim stylem kompozytorów. 
Pierwszy na liście Mucus to znakomity otwieracz, nakreślający mniej więcej, z czym słuchacz będzie miał do czynienia przez najbliższe pół godziny z hakiem. Niemalże klubowy podkład, do którego doklejono (jeszcze dość lekkie) gitarowe riffy. Podobnie, aczkolwiek już zdecydowanie bardziej rockowo wypada utwór tytułowy. W nim zadomawia się już na dobre perkusista (w poprzednim kawałku rządził bit z automatu), mamy też znacznie bardziej przebojowy refren. Jest duże ryzyko, że jego melodia zostanie w głowie na dłużej. Zwraca uwagę również śpiew d', szczególnie specyficzny akcent wokalisty w drugiej zwrotce i zapowiedź szerszego wykorzystania głosu – w końcówce utworu przez chwilę usłyszeć można, że frontman IdiotHead potrafi również efektownie zdzierać gardło. Delayed Molting to najspokojniejsza część EPki, ciekawa głównie ze względu na rozedrgane, emocjonalne partie wokalne; gościnnie udzielił się w nich Grégoire Fray z grupy Thot. Po nim następuje pierwsze mocniejsze uderzenie. W Karen Pommeroy mamy zarówno ciężkie riffy, głośną, wgniatającą w fotel sekcję rytmiczną, jak i growl – niemalże metalowy czad, w ostatniej minucie złagodzony krótkim fragmentem z klawiszowym motywem na pierwszym planie. Najkrótszy numer, Fucking Orthodox Pieces of Shit, jest zarazem najbardziej dosadny i zbudowany na zasadzie kontrastu: pierwsza zwrotka to cisza przed burzą, która nadchodzi w agresywnym, metalowym refrenie podbitym elektroniką. Druga zwrotka, z mechanicznym riffem, ma w sobie coś z twórczości niemieckiego Rammstein. Efekt nazwałbym gotycko-industrialnym – prawdopodobnie przypadłby do gustu publiczności Castle Party w Bolkowie. Ostatni kawałek przed remiksami to swego rodzaju manifest formacji, wyrażający, delikatnie ujmując, jej niechęć do dużych wytwórni płytowych i ich przedstawicieli. Stąd zapewne pomysł wypuszczenia wydawnictwa samodzielnie, bez pomocy ze strony którejś z „major label”. Na koniec, jak już wspomniałem, dwa remiksy tytułowego utworu. Napiszę tylko, że bardziej spodobał mi się drugi z nich, autorstwa Bipolar Bears. Długi, pokręcony, z niepokojącą, mroczną atmosferą. Dużo wnosi też pojawienie się... akordeonu, wprowadzającego nieco psychodeliczny efekt do produkcji. Jest też dubstepowa wstawka, która, jak można wnioskować z filmiku dokumentującego powstawanie remiksu, sprawiła jej autorom dużo frajdy i chyba można by ją uznać za muzyczny żart, będący efektem swobodnego eksperymentowania z dźwiękiem. IdiotHead to kolejny dowód na to, że polska muzyka niezależna ma się dobrze i, przynajmniej artystycznie, radzi sobie bez wsparcia wytwórni. Podejście zespołu do dystrybucji muzyki to swego rodzaju znak czasów – Free Market Music EP dostępna jest do pobrania zupełnie za darmo na oficjalnej stronie grupy idiothead.pl, do czego zachęcam. Naprawdę warto, a wielbiciele łączenia elektroniki z ciężkimi gitarami będą zachwyceni i długo nie uwolnią się od tego wydawnictwa. 

 /B0UNCE

Komentarze